piątek, 6 lipca 2012

Potomek Starszy znów przemówił ;D

Potomek Starszy (podbiega się poczulić, poprzytulać i popodlizywać i powisieć Królowej Matce na nodze, jak Zupełnie Mały Synek, którym oficjalnie już zupełnie nie jest, o nienienie).



Królowa Matka (usiłuje podejść do czajnika z wodą z Potomkiem wiszącym jej na nodze, co nie jest zadaniem łatwym mimo jego wagi piórkowej).
Potomek Starszy (dramatycznie) - Mamo, nie! Nie rozpłaszczaj mnie na ścianie! Nie przybijaj mnie do szuflady gwoździkami (nie pytaj, Drogi Czytelniku, Królowa Matka też nie rozumie części inwokacji Potomka Starszego)!
Królowa Matka (stoicko) - Nie mogę cię przybić, nie mam młotka pod ręką...
Potomek Starszy (imitując ocieranie potu z czoła) - Ach, odczułem znaczną ulgę!

I to rzekło, Drogi Pamiętniku, dziecko, które w ocenie opisowej kończącej klasę pierwszą ma wpisane "posiada przeciętny zasób słów", o, jakże Królowa Matka chciałaby wysłuchać dzieci, które posiadają ten zasób ponadprzeciętny...

... Albo nie. Jednak by nie chciała :D.

11 komentarzy:

  1. Jakie to szczęście, że my kończyłyśmy podstawówkę w czasach, kiedy nie było żadnych ocen opisowych, tylko zwyczajne...
    Co do zasobu słów - przypuszczam, że Potomek Starszy po prostu nie gada z byle kim, więc w szkole może rzeczywiście prezentuje "przeciętny zasób słów". Bo po co ma się wysilać, kiedy brak publiczności na poziomie... I piszę to ja, nauczycielka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniało mi się, jak pewna przedszkolanka wmawiała mojej mamie, że w wieku lat czterech nie umiem mówić. Umiałam świetnie,m po prostu nie lubiłam tej pani, wiec się do niej nie odzywałam.

      (niejako na usprawiedliwienie tej pani dodam, że nie była wychowawczynią mojej grupy, tylko pilnowała rano stopniowo nadchodzących dzieci, które wychowawczynie zabierały do poszczególnych sal dopiero na śniadanie)

      Usuń
    2. :D O, tototo, najstarszy potomek z pewnością z tej samej szkoły! W przedszkolu nie znał do końca roku imion kolegów, bo nie lubi przedszkola, to się nie odzywa, za to panie woźne wiedziały o nim wszystko, i były jego "przyjaciółkami" :D...

      Usuń
  2. :) uwielbiam to co dzieci mają do powiedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha, Potomek- krasomówca

    A co do oceny opisowej- koleżanka z pracy dostała wykaz umiejętności swojego trzylatka z przedszkola, gdzie czarno na białym było napisane, że mały nie potrafi utrzymać kredki w rączce.
    Koleżanka w szoku: jak to możliwe, skoro w domu nie nadąża z zakupem coraz to nowych kredek, kolorowanek i bloków rysunkowych aby dziecię mogło się wyżyć twórczo?
    Wychowawczyni: ... bo akurat jak robiłyśmy te papierki to go nie było... bo był chory... więc nie wiedziałyśmy co wpisać...
    ???

    OdpowiedzUsuń
  4. A czegóż to spodziewają się rodzice trzylatków po przedszkolach?
    Dwadzieścia parę głów, jedna pani, jedna pomoc techniczna (bo sprzątania po takiej dziatwie od metra). A dzieci są różne, jedne ciągle płaczą, inne chowają się po kątach, inne grzebią w szufladach biurka, jeszcze inne piszczą bo lubią ale Ty, Pani, rozwijaj twórczo każde z osobna, zorientuj się chociaż, co lubi, w czym jest dobre!
    Powodzenia.

    A teraz już będę wylewać własne żale:
    Przychodzą do naszego przedszkola rodzice z dziećmi półtorarocznymi, dwuletnimi, które rzekomo nudzą się już w domu, które już bardzo chcą do innych dzieci.
    I potem takie dziecko płacze kilka godzin, nie zaśnie, nie zje, a Ty, Pani, noś je na rękach, bo serce się kraje, tak płacze.
    A wtedy już nie porozmawiasz z tym, które ma coś do powiedzenia.
    Nie pomalujesz z tym, które uwielbia malować.
    I nie pośpiewasz z tym, które uwielbia śpiewać, bo-
    -utulasz ryczącego dwulatka, który nudzi się w domu, bo ma nudnych rodziców!!!!
    To pisałam ja, amaranta

    Na szczęście o Bandzie Czworga nie można powiedzieć że ma nudnych rodziców i tak jak Dragonella, uważam, że Potomek w szkole nie gada, bo nie ma z kim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Potomek jest genialny! A pani, która pisze, żę dziecko POSIADA zasób słownictwa taki czy inny, powinna sama wrócić do szkoły. Posiadać to sobie może słownik, zasób słownictwa raczej sie ma, jako dobro zdecydowanie niematerialne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, widzę, że rozpętałam awanturkę, pozwolę sobie zbiorowo odpowiedzieć, mogę :)?
    Agro, pani ma gotowca z "posiada... zasób słów", nie jej wina, ze osoba, która gotowca tworzyła popełniła błąd, a że gotowca używa, rozumiem i przyklaskuję, wypełniłam w życiu paręset świadectw, opisowych też (jako anglistka, dzieci u mnie w szkole mają opisówkę z angielskiego oprócz ocen), to jest koszmarne doświadczenie, nie wolno się pomylić, bo jeśli się pomylisz świadectwo idzie do przepisania od nowa... brrr.

    Amaranto, ja cię rozumiem, bo jestem ciało pedagogiczne, i zaprawdę powiadam wam, dobre efekty nauczania/wychowania przedszkolnego można osiągnąć, jak się ma w grupie do dziesięciorga dzieci, jak ma się więcej... wiadomo. A nawet i przy dziesiątce natyka się człowiek na rzeczy, których "osoba z drugiej strony" nie umie sobie wyobrazić. Najmniej liczna klasa jaką uczyłam liczyła 17 sztuk (i było super), najliczniejsza - 38 (i wiadomo, jak było, prawda? 38 sztuk trzecioklasistów...)...

    Ja nie mam do pani ŻADNYCH pretensji, bo wiem, jak jest, czego w notce nie uściśliłam. Wiem, jak jest, bo pracowałam z moim wygadanym, a wręcz pyskatym dziecięciem setki razy nad zadaniami domowymi, i dziecię na pytanie, co widzi na obrazku odpowiadało np. "dzieci". Aha. A co robią dzieci? "Bawią się". Aha, a w co? "W berka". Aha, a gdzie? "Na boisku". I tak dalej, po słóweczku, żeby z słóweczek zdanie złożyć i je ubarwić chociaż jednym przymiotnikiem to mowy nie ma. I jestem pewna, ze on w szkole robi to samo, więc skąd pani ma wiedzieć, że mu się tak naprawdę dziób nie zamyka, neologizmy tworzy równie łatwo, jak oddych, a tekst "to nie jest niebieski, to jest taki delikatny odcień seledynowego" wypowiedził w wieku lat 2,5, co weszło do annałó rodzinnych jako anegdota (i od tamtej pory nic a nic się nie uwstecznił, nieprawda)?

    Toteż pacholątko ćwiczy, codziennie, i już ma zapowiedziane, że całe wakacje będzie ćwiczył, albowiem, no sorry, nie nauczy się teraz mówić na "niepotrzebne tematy", nie nauczy się pisać wypracowań w przyszłości...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrazenie, ze szkoly i caly system naszej kochanej edukacji polega na wyprodukowaniu "nie myslacych logicznie maszyn" ktorymi mozna rzadzic i manipulowac tak by tanczyly jak im ktos zagra. Zero myslenia, zero inwencji wlasnej, tworczej wyobrazni. Wszystko sie opiera na schematach wyciagnietych z kretynskich kluczy. A jak dziecko mysli i mowi inaczej niz jest w kluczu to juz jest zle. Sama przerabialam ten etap, bo jestem z rocznikow "zmiany systemu" z 8klasowego na gimnazja i 3 letnie licea. Szczerze? gdybym sie sama nie uczyla i nie pomagali mi w tym bliscy byloby ciezko. Niestety smutna prawda, ale szkoly to teraz wielkie fabryki przyszlych bezrobotnych. Najgorsze jest to ze primo wyscig szczurow zaczyna sie od zlobka, secundo ktos kto chce na prawde sie uczyc i rozwijac swoje mozliwosci jest z miejsca skreslany nie tylko przez zazdrosnych kolegow czy kolezanki z klasy. Niestety przez nauczycieli tez. Sama na wlasnej skorze to przeszlam, kiedy w klasie jezykowej rodzice stwierdzili ze zawyzam poziom z angielskiego z paroma innymi osobami. W klasie jezykowej!!! Kiedys chcialam zostac nauczycielka angielskiego, ale podziekowalam jak zobaczylam jaki burdel zrobili nam w szkolach [na przykladzie moich mlodszych siostr]. . .

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy to sa Twoje rysunki Anutko?? Bo nie doczytalam jeszcze nigdzie czy twoje czy nie! Swietne sa!! Teraz codziennie jak usiluje dojsc do czajnika z woda :):) mam ten rysunek przed oczami I smiac mi sie chce od razu:) I jakos ta droga do czajnika mniej starszna mi sie wydaje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje, moje. Wszystko, co podpisane (mam na myśli - autograf z boku zdjęcia) jest moje, a co nie podpisane - ściągnięte z internetu (podaje autorów zdjęć, jeśli ich znam).

      Usuń