piątek, 20 lipca 2012

Jedna jedyna korzyść

Królową Matkę odcięło od interneta. Totalnie ja odcięło, bez uprzedzenia i całkiem niesprawiedliwie. Pozbywszy się Starszych Pacholąt za pomocą sprzedania ich na tydzień Rozkochanej Babci, która wywiozła ich była na Mazury, zamiast, jak przystało na Wzorowa Matkę, popaść w przygnębienie oraz myśli typu "ach, jacy oni już duzi!", "już mnie nie potrzebują...", "za chwilę pójdą do szkoły, potem na studia, a potem się wyprowadzą i w ogóle nie pomyślą o swojej biednej, starej, schorowanej matce, może to lepiej, że tego nie dożyję...", snuła plany błogiego lenistwa w towarzystwie li tylko Bliźniątek, malowania pokoju, oddawania się robotom ręcznym (zamówienia czekają i się kurzą! i miały być, cholera jasna, dokończone w tym tygodniu, w tych planach, znaczy), poczytywania kryminałów i wogule.

Po czym samochód rodzinny odmówił posłuszeństwa. Precyzyjnie w pierwszy dzień wolności odmówił, został doholowany do mechanika, a przebywanie Królowej Matki z Pomponami w Dziczy stało się niepodobieństwem, z dala od lekarzy (co to mogą okazać się potrzebni w każdej chwili i tak samo bez uprzedzenia, jak bez uprzedzenia Królową Matkę złowrogi Los pozbawił dostępu do własnego bloga), od sklepów, od cywilizacji, z dziesięcioma autobusami PKS na dobę... Zamiast tego została umieszczona w już w tym miejscu opisywanym mieszkaniu Teściowej razem z Rozkosznymi Pomponikami (dzięki bogom, nieco podrosłymi i nie rozsiewającymi aż tak jak poprzednio blasku swych bujnych osobowości), odcięta nie tylko od neta, ale i od własnych kosmetyków, znacznej większości własnej odzieży, kryminałów, materiałów do robótek (zresztą co jak co, ale dla wykonywania zamówień w mieszkaniu Teściowej nie ma zupełnie warunków), FoxLife Channel (i "Chirurgów", co za tym idzie, no owszem, serii, którą Królowa Matka zna na pamięć, i co z tego, pytam się?) oraz inszych inszości, które okazują się niezbędne w najmniej spodziewanych chwilach.

W ramach jedynej pociechy miała worek włóczki bawełnianej (YarnArt, "Jeans"), z której z zacięciem w każdej wolnej chwili szydełkowała, zabijając w ten sposób obawy, że samochodu nie da się naprawić aż do końca urlopu Pana Małżonka, co oznacza, że nie będzie jak dojechać do Potomków na Mazury, co z kolei oznacza, że wakacje Królowej Matki wyglądać będą tak właśnie - spędzone w mieszkanku Teściowej, bez internetu, bloga, ulubionych książek, z szalem, który okazał się w robieniu zbyt łatwy i szybki...


... i który (w ramach jedynej korzyści z przedłużonego pobytu na łonie Cywilizacji) udało się Królowej Matce skończyć.

A jak już go skończyła, nadeszły upały. I szal stał się najzupełniej zbędnym elementem odzieży.

Ale co tam. Kiedyś odejdą :). 



5 komentarzy:

  1. Masz babo placek!
    Piękne mialaś plany na ten tydzień, aż się rozmarzylam :)
    Swoją drogą, to zabawne- dla normalnych ludzi spędzanie czasu z dwójką dzieci to ciężka orka, dla nas- relaks :):):)

    Oj, pocieszył by mnie worek nici w takim kolorze :) bawełniane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bawełna 75%, akryl 25%, mile w robieniu i, ku mojemu zaskoczeniu, wydajne.

      Usuń
  2. Szal oczywiście obłędny :) Czytałam ciąg dalszy - zazdroszczę pływania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anula zdolna jesteś jak cholera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękować, dziękować (dygam nóżką i płonię się skromnie:)).

      Usuń