czwartek, 26 kwietnia 2012

Sami tego chcieliscie, czyli Królowa Matka odpowiada, część II


Część II wynurzeń Królowej Matki otwiera pytanie Joannabloguje
  • "Podejrzewam, że Twój czas teraz jest w większej części "zajęty" przez dzieci..zastanawiałaś się kiedyś co będziesz robiła,kiedy w związku z uczęszczaniem całej Bandy do szkoły co najmniej połowa dnia będzie należała do Ciebie?".
Niestety, Królowa Matka ponuro podejrzewa, że wcale nie musi przypuszczać, co będzie robiła, gdy cała czwórka znajdzie się w przedszkolach i szkołach, bo to najnormalniej w świecie wie - otóż ona będzie wtedy w pracy. Niestety - nie waha się napisać. Królowa Matka bardzo chciałaby pracować w domu - jest do tego stopnia zorganizowana i obowiązkowa, że sprawdziłaby się w takiej pracy, już to testowała. Ale nie wie, co (poza rękodziełem, z którego się nie utrzyma, cudów nie ma) mogłaby robić, więc niestety - Królowa Matka wróci do pracy na etacie i nie będzie żadnej części dnia, która będzie należała tylko do niej :(.

Oto pytania Baa:  
  • "Najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiłaś do tej pory" 
W ostatniej chwili, nie pytając rodziców o zgodę, ani nawet o zdanie (no dobra, znała ich zdanie ;)) Królowa Matka przeniosła papiery z jednej szkoły do drugiej. To było w daaaawnych czasach, gdy się zdawało egzaminy, a papiery można było składać do jednej tylko szkoły (jak jest teraz? Królowa Matka nie ma pojęcia), rodzice Królowej Matki ustalili, jakie liceum będzie dla niej najlepsze (nie, nie byli satrapami, zdanie Królowej Matki się liczyło, i nie miała ona nic przeciw wyborowi), papiery zostały złożone. Po czym Królowa Matka dowiedziała się, że jej najlepsza przyjaciółka (początkowo planująca zdawanie do tej samej szkoły i do klasy o tym samym profilu) została zmuszona przez swoja mamę do złożenia papierów zupełnie gdzie indziej. Królowa Matka ledwie wysiedziała do przerwy, dopadła bez tchu sekretariatu, pani sekretarka już spakowała dokumenty, więc je na rozpaczliwe prośby Królowej Matki rozpakowała, razem znalazły stosowny karton, w kartonie stosowne dokumenty, nowe papiery wypisywała Królowa Matka drżącą ręką na kolanie, a sekretarka odrywała zdjęcia od poprzedniego podania, by je przekleić na nowe :))). Przekleiła, przybiła pieczątkę, zapakowała do innego kartonu, Królowa Matka wyszła z sekretariatu na uginających się nogach i zostało jej tylko poinformowanie o wszystkim rodziców ;D.

To była najszczęśliwsza nieprzemyślana decyzja w jej życiu :))).
  • "Najbardziej szalona rzecz, jaką masz ochotę zrobić kiedyś w życiu"
Nie, nie, nie, Królowa Matka jest na szalone rzeczy za ostrożna. I, co będziemy ściemniać, za tchórzliwa. Szalone rzeczy robi tylko w przypływie napadu straceńczej odwagi w lekkomyślnym nastroju: "A co mi tam!", ale kiedy i z okazji jakich wydarzeń podobny nastrój ją dopadnie, nie umie sobie wyobrazić. A już z jej chęciami nie ma to nic wspólnego (no, chyba, że podświadomie ;)).
  • "Jeśli myślisz o podróżach, to dokąd chciałabyś pojechać?"
Do Szkocji. Królowa Matka chciałaby zwiedzić wszystkie tamtejsze zamki :).

Kolejna Anonimowa Czytelniczka (tym razem na pewno Czytelniczka, nie Czytelnik, jak Królowa Matka mniema :)) 
  • "Jak Kocha się dzieci, mając ich czworo? Wiem, że na pewno równie mocno itp. Ale ja mam jedno dziecko i ciężko mi to pojąć, tak zwyczajnie :) to są przecież 4 różne osoby i, tak po ludzku, nie da się do nich żywić identycznych uczuć :) z góry dzięki za wyjaśnienia!
No, ale w życiu kocha się często więcej niż cztery osoby :))). Ale Królowa Matka rozumie, sama się nad tym zastanawiała, nawet tuż przed narodzinami Pomponów (bo co będzie, jak jednego będzie lubiła bardziej??? albo będą jej się mylili i nie będzie wiedziała, którego lubi???). Ale do kochania dzieci naprawdę pasuje to wyświechtane porównanie do miłości, co jest jak morze. Czerpie się z niego, a potem pojawia się nowy człowiek do kochania, i znów się czerpie, a tej miłości do czerpania nie ubywa. Potem pojawia się kolejny, i kolejny, i ciągle można czerpać z morza, nie tylko nie wyczerpując go wcale, ale nawet nie zauważając ubytku. I pisze to osoba nieskłonna do nadmiernych emocji :). Czyli, słowem, skoro Królowa Matka może, to każdy może ;D.

I, Królowa Matka wie, że nie pomaga, ale tak, dzieci kocha się identycznie, dokładnie tak samo mocno. Z lubieniem bywa inaczej, lubić można różnie, lubienie jest w ogóle zdaniem Królowej Matki trudniejsze (nie tylko własnych dzieci, ale ludzi jako takich) - na przykład Królowa Matka lubi najbardziej akurat tego Potomka, którym się właśnie zajmuje :))).

Kilka pytań Emi
  • "Czy kiedykolwiek miałaś w planach tak liczną rodzinę?"
Tak, gdy Królowa Matka miała dwanaście lat :)). Wtedy sądziła, że wyjdzie za mąż natychmiast po osiemnastych urodzinach i będzie miała czworo dzieci. A może nawet pięcioro...
  • "Czy planujesz w najbliższym czasie powrót do pracy i jak się z tym czujesz? (w tym pytaniu moje osobiste lęki wychodzą ;)"
Jeśli czytałaś wpis od początku to już wiesz - Królowa Matka nie planuje powrotu do pracy, królowa Matka będzie zmuszona do niej wrócić. Rozpaczliwie rozważa pójście na wychowawczy, ale jakby nie liczyła, wychodzi jej, że jest to opcja, na którą jej nie stać. Nie ma też żadnego pomysłu, co mogłaby robić, by dorobić i na tym wychowawczym jakoś się utrzymać...

Zgadnąć, że czuje się z tym fatalnie nie jest trudno. Nigdy nie sądziła, że do tego dojdzie, zawsze uważała, że tkwienie w domu z dziećmi to koniec świata, ale teraz, gdy ustawia logistycznie każdy dzień, wszystkie usypiania, pobudki, karmienia, odprowadzania do i ze szkoły, do i z przedszkola, pomoc przy lekcjach, plus czasem jakieś wizyty u lekarzy, szczepienia, dodatkowe zajęcia, wywiadówki, przedstawienia na Dzień Matki, i jeszcze, last but not least, własne leczenie, własnych lekarzy i własne badania, a potem usiłuje gdzieś tam umieścić między tym wszystkim jeszcze pracę zawodową na etacie ogarnia ja po prostu rozpacz...
  • "Czy nie piszesz książki? (mam dziwne przeczucie, ze mogłaby być bestsellerem)"
Witamy w klubie, jesteś czwartą osobą, która tak twierdzi :))). Królowa Matka obawia się jednak, że nie ma wydawnictwa, które ryzykowałoby wydanie płodów jej umysłu mając w perspektywie zakupienie ich przez czterech czytelników :))).

A poważnie - nie, Królowa Matka nie pisze. Nie umie. Nie wie, o czym mogłaby pisać. Nie ma koncepcji ani wyobraźni. Niestety, pisarka to z niej nie będzie...
  • "Kiedy znajdujesz czas na to wszystko co robisz? (ja osobiście wysiadam ostatnio...)"
Królowa Matka nie znajduje. Zasypia po przeczytaniu dwóch stron, więc ostatnio właściwie nie czyta. W głowie jej się tłoczą (naprawdę tłoczą, Królowa Matka nienawidzi tego uczucia, jeśli nie idzie z nim w parze możliwość realizacji) pomysły na kolczyki, zaś zrobiła do tej pory kolczyk jeden (słownie - jeden). A cóż mówić o pomysłach na szale, swetry, czapki!!! Na torby!!! Posty zazwyczaj pisze etapami, po trzy-cztery dni. Od dawna (jak na nią) nie piecze. O wspominanej powyżej potencjalnej książce nie ma co i marzyć... Słowem, to, co pojawia się na blogu to jakaś 1/5 wymarzonej aktywności Królowej Matki, albo i mniej...

Kolej na serie pytań Kfiatuszka:
  • "Kim chciałaś zostać w wieku Potomka Starszego?"
Nurkiem głębinowym. Jest to najzupełniej prawdziwa odpowiedź, którą Królowa Matka zazwyczaj wbija w kompletne osłupienie osobę pytającą, spodziewającą się zazwyczaj jakichś aktorek, modelek albo - w najgorszym razie - nauczycielek. A Królowa Matka chciała zostać nurkiem głębinowym i biologiem, badającym życie w oceanach :).
  • Jakie jest twoje ulubione danie?
Pierogi z grzybami i kapustą (a w zasadzie - z kapustą i grzybami :)), sałatka z bobu z kaparami, sałatka tabuleh, pizza. Surówki, a jak w surówkach jest ogórek kiszony (w tych przyrządzanych przez Królową Matkę zawsze jest ;)), to już w ogóle cymes!
  • Jaki jest Twój ulubiony deser?
Lody! Najlepiej owocowe, a z owocowych - najlepiej graperfuitowe jednej z lokalnych cukierni (dla toruńczyków Królowa Matka może podać, której ;)). Z ciast - sernik i makowiec, ale makowiec kupny, też tylko z jednej cukierni, innej niż lody :D.
  • "Jak to się stało, ze mieszkasz tam, gdzie mieszkasz?"
No, głupia Królowa Matka była, co robić :)). Taki etap życia miała - byle się wynieść z bloku!!! Nigdy więcej wielkiej płyty!!! (i ten akurat etap trwa nadal, nic się nie zmieniło). Szukaliśmy z Panem Małżonkiem mieszkań w kamienicy albo domów w stanie surowym (bo na przetworzony nie byłoby nas stać), i tak jeżdżąc z jednego końca województwa na drugi trafiliśmy i tu. W cudowny, ciepły, październikowy dzień, i zobaczyliśmy - mały domek, z jednej strony las brzozowy, za plecami las sosnowy, widok z piętra na zakole Wisły, do jeziora dziesięć minut spacerem, w powietrzu babie lato, feeria kolorów dokoła... i daliśmy się uwieść...
  • "Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę (pomijając męża i dzieci, bo oni zostają w domu :P"
No, pewnie, z nimi wyspa przestałaby być bezludna, a zaczęła być gęsto zaludniona ;D. Odpowiadając na pytanie - Królowa Matka się domyśla, że nie chodzi o wymienianie "siekierkę do ścinania drzew, komplet noży, odzież na każdą pogodę, kompas, latarkę, zapas świec...." itd :)? No więc, oprócz kompasu i świec Królowa Matka zabrałaby książki (także tę traktującą o tym, jak zrobić tratwę, na wypadek, gdyby bezludna wyspa się znudziła :)), komplet szydełek, igieł, plecak włóczek, filcu i tkanin, oraz drugi - z mulinami, nićmi i koralikami :))). Kilka notesów i długopisów oraz ołówków. I już może sobie mieszkać sama dłuuugie tygodnie...

Na samiuśki koniec ponownie pytania Anonimowe:
  • "Jaki jest Twój ulubiony kolor?"
Kolor czerwonego wina. Czerwony w ogóle, ale kolor wina - to już zupełnie, zupełnie.
  • "W jakiej pozycji najchętniej zasypiasz?"
Zwinięta w kłębek, jak pies, i poobkładana poduszkami ze wszystkich stron (to już niekoniecznie jak pies), koniecznie ze szczelnie zasłoniętymi plecami.
  •  Gdybyś mogla cofnąć się w czasie, do kiedy byś się cofnęła?
 Do osiemnastego roku życia. To był czas, gdy Królowa Matka była obłędnie szczęśliwa. Właśnie się odkochiwała (tak, Luby Czytelniku, dobrze przeczytałeś, zakochanie i motylki tu i ówdzie nie stanowią o obłędnym szczęściu, czasem zaś są kulą u nogi iście armatnią), a w zasadzie żmudnie wygrzebywała z beznadziejnego uczucia. Jak się wygrzebała okazało się, że ma mnóstwo czasu, który do tej pory poświęcała byciu zakochaną bez pamięci, oraz, że ma przy sobie Najlepszą Klasę Na Świecie, i ochoczo rzuciła się w ich gościnne ramiona. Wskutek tego cały maturalny rok był jak wielkie, apetyczne ciastko, w które chciało się wgryzać i wgryzać, bez końca. Spotkania, długie nocne Polaków rozmowy, przyjaźń, koleżeństwo, uczenie się pewnie też, bo Królowa Matka maturę zdała, i to nawet na pierwszym razem, ale jakoś kucia nie pamięta... Każda chwila w jedynym, najlepszym, jakie sobie można wyobrazić, towarzystwie... tak, to chciałaby Królowa Matka przeżyć raz jeszcze :)))!
  • "Jaki jest Twój ulubiony miesiąc i dlaczego akurat ten?"
Październik. Ze względu na urodę i na to, że - może subiektywnym zdaniem Królowej Matki, ale może nie do końca? - najczęściej w październiku jest piękna pogoda, która te urodę podkreśla, ukazuje w pełnym przepychu i pozwala paść nią oczy na zapas, na długie, szare, późnojesienne i zimowe dni...
  • "Wolisz koty czy psy?"
To pozornie niewinne pytanie niesie ze sobą masę utajonych zagrożeń (kociarze potrafią być zaślepieni w swym uczuciu i nie akceptować innych opcji, psiarze również!), ale Królowa Matka odpowie mimo to - psy.


PS. Teraz_asia zrujnowała mistyczny wydźwięk posta, nadbiegając po czasie :)). Ale za to zadała dokładnie tyle pytań, by uzbierała się pięćdziesiątka, więc Królowa Matka jej wspaniałomyślnie wybaczy i odpowie na wszystkie:
  • "Włosy - kolor i fryzura (od zawsze mnie to interesuje, nie wiem, dlaczego)"
(Ponuro) Byle jakie. Byle jakie włosy, byle jaki kolor, niby blondynka, ale niezupełnie, latem nawet rudawa. Włosów cala masa, ale takie delikatne, że wymarzony warkocz nie przypominałby tych, które noszą bohaterki rosyjskich baśni ludowych, ale raczej te, które noszą chińscy mandaryni. W związku z tym - fryzura krótka, mniej więcej taka:


kolor ciemniejszy o dwa tony.
  • "Film, na którym płaczesz do zasmarkania"
TYLKO JEDEN?!! Królowa Matka potrafi płakać na "Wszystkich ludziach prezydenta"!!! Ale do zasmarkania, no dobra... "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" (pierwsze obejrzenie zaliczyła Królowa Matka z Siostrą, w oryginale. W pokoju siedział też Ojciec obydwu, nie znający języka i nudzący się w związku z tym. Do pewnego momentu. Pod koniec filmu już się nie nudził, tylko patrzył w osłupieniu na swe córki, nie nawykł bowiem do takich demonstracji uczuć, a one obie ryczały na głos zanosząc się, dosłownie, w sposób nieopanowany...). "Fisher King". "Awakenings" (Królowa Matka zaczyna w piętnastej minucie i nie przestaje do napisów końcowych, do dziś się cieszy, że nigdy nie obejrzała tego filmu w kinie, tylko w zaciszu domowym). 3/4 filmów o tematyce wojennej (na "Korczaku" Królowa Matka dostała spazmów). "Imperium słońca". "Kino Paradiso"!!! I jakieś trzysta innych, których tytuły chwilowo wyleciały Królowej Matce z głowy...
  • "Najskuteczniejsza pocieszajka na trudne chwile - koc? książka? kopanie ogródka? kisiel?"
Raczej budyń :))). Herbatka i książka pod ciepłym kocykiem, a potem sen, dużo, dużo snu... 
  • "Co cię najbardziej bawi w twoim mężu? (boję się spytać, co cię wkurza, ale i tak bym chciała wiedzieć)
Rodzaj poczucia humoru. Królowa Matka zdecydowanie odcina się od podejrzeń, że może wiedzieć, że w tym pytaniu chodziło o innego rodzaju odpowiedź :).

I nic, ale to zu-peł-nie nic jej w Panu Małżonku nie wkurza. No kompletnie, kompletnie nic :).
  • "Gdybyś miała tam za darmo spędzić dwa miesiące, wybrałabyś Stany czy Francję?"
Francję, zdecydowanie! Królowa Matka nie wie, czy jako anglistka powinna się do tego przyznawać, ale w Stanach nie ma niczego, co chciałaby zobaczyć...
  • "Boisz się pająków?"
Nie. Ale ich Królowa nie kocha :))).


PSS. Ponieważ - czego Królowa Matka w pierwszej chwili nie zauważyła - Noemi i Kobieta z Drugiej Strony Lustra spytały o to samo, znalazło się miejsce na jedno pytanie Lilijki.
  •   "Zaintrygowała mnie Twoja lista top fifty. Zdradzisz podium?
Nie, gdyż go nie ma. Płynne jest. Ale, dlaczego nie, paroma nazwiskami może Królowa Matka rzucić: Ray Stevenson. Vittorio Mezzogiorno (co już wiadomo).  Leszek Teleszyński (też za drgnięcie, tym razem kącika ust, w "Trędowatej" :)). Jason Scott Lee. Sean Connery (teraz! nie w młodości!). Peter O'Toole. Kevin Kline. Omar Sharif (zwłaszcza w "Lawrence z Arabii", och!). Gerard Philippe... i jeszcze ze trzy tuziny innych panów, których nazwiska, jak są potrzebne, obijają się gdzieś w głębinach mózgowia i za nic nie chcą wypłynąć :).


A teraz uffff... Królowa Matka idzie na urlop. Ma nadzieję, że zasłużony :)!

20 komentarzy:

  1. Dziękujemy Ci, o KM, o Siostro Niemal Rodzona, za wysiłek.
    Zastanowiło mnie, że na wychowawczy MOŻESZ pójść... To bombowo. w takim razie wystarczy tylko wymyślić, jak zarobić, będąc na wychowawczym. Jak pogłówkuje, to parę pomysłów chyba mogłabym Ci podrzucić. Może na privie, jeśli zechcesz (konkurencja nie śpi).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pisz, pani!!! W moim profilu jest kontakt :))). Aczkolwiek (ponuro), aby konkurencja nie spala, musi miec powody, a moja nie ma...

      Usuń
  2. A tłumacz przysięgły? ..tak tylko rzucam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam stosownych egzaminów - myślalam, żeby je zrobić kiedyś tam, ale sprawa się rozmyła, a teraz to już przypóźno...

      Usuń
  3. hmm ,nie zadałam pytania, bo poprostu nie zdazyłam, ale z nietórych pytań mozna conieco odczytac:-)) a wiec królowa matka z familia mieszka w woj. kujawsko-pomorskim, niedalko miasta torunia...lubie to miasto studiowalam tam, mieszkam hmmm jakies 100-120km od niego...ma fruzure podobna do mojej, choc zaczelam zapuszczac wlosy:-/...wiele pytań yło yy egzystencjalnych:-)) mało pytań o królową matke per ona..czyli dot wygladu abysmy mogly uruchomic swoa wyobraznie, jak tez Ona wygląda?? a moze maly konkurs heehh , królowa opisze siebie a my narysujemy wg wskazówek, a potem ogłosznenie wyników,kto byl najbliżej orginału:) bylaby zabawa...pozdrawiam ze stolicy pałuk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ni ma co opisywać - chuda, długa, bez cech szczególnych, jakie ma np. Angelina Jolie albo sarenka Bambi ;)), banalna w kolorze - blondynko-szatynka z oczami szaro-niebieskimi, no nuda... wyglądam jak 3/4 Polski i nie wyróżniam się niczym :).

      Usuń
  4. Królowo, dziękuję, dziękuję.
    A właściwie tyleż Tobie, co osobie, która zapytała o kochanie czwórki dzieci.
    Jakiś czas temu zadano mi takież pytanie i szczerze i prostodusznie odpowiedziałam toczka w toczkę tak jak Ty. Bazyliszkowe spojrzenie rozmówczyni wbiło mnie w przekonanie że wyrodna ze mnie matka- jak to: kocha się po równo ale z lubieniem to już inna sprawa?
    Wczoraj wróciłam do równowagi- wszystko ze mną w porządku, Królowa Matka rozumie mnie! Ma tak samo!!!!

    A poza tym- z miliona smaków lodów zawsze wybieram grejpfrutowe! Poproszę o toruński namiar bo raz w roku nawiedzam ten gród w celach rekreacyjnych. W Warszawie najlepsze grejpfrutowe są w cukierni "malinova" na Starym Mokotowie.
    Pozdrawiam, AATK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, bo rozmowczyni należała do gatunku Urodzonych Matek Z Powolania Realizujących Się W Macierzyństwie, w skrócie UMZPRSWM. UMZPRSWM, jak pyta, to wie, jak powinna brzmieć odpowiedź, i jesli slyszy inną wie również, że ma przed soba Egzemplarz Zdegenerowany, który nie rozumie, że dzieci kocha się milością czysta i natchnioną, pochylając się z czułym usmiechem nad ich niewinnemi czolami tudzież nakrywając je kołderkami w łóżeczku promieniując uczuciem. A nie zastanawiać się, czy się je lubi, i za ile by poszly na Allegro. Na szczęście ja jestem po prostu wyrodna :D.

      Usuń
    2. I ja i ja!

      A,tylko dlaczego te UMZPRSWM realizują się tylko raz?

      Usuń
    3. No bo dzieki temu może być UMZPRSWM całą gębą!!! Poświęcać potomkowi cały swój czas, szczególowo go obserwowac, pracować, rozwijać... a jakby miała trójeczkę do obskoczenia, to by jej się mogła rysa na odbiorze własnej postaci pojawić (wzglednie - padlaby na twarz z kretesem i na zawsze).

      Usuń
    4. Amen!!!! (rechoczę lejąc jad paszczą)
      AATK

      Usuń
  5. Jeszcze jedno: O jak rozumiem Twój ból związany z powrotem do pracy! O jakże słuszne masz obawy! Ronię łzę nad naszym losem... Takie matki muszą się marnować w pracy... :)))
    AATK

    OdpowiedzUsuń
  6. Królowo, i ja bardzo, bardzo dziękuję. Ogromna przyjemność! Zawsze przyjemnie czytać Twoje posty, a tu jeszcze takie długie :)) I ja uważam, że Twoje książki (tak, tak, w liczbie mnogiej! :)) byłyby bestsellerami. Wspaniale piszesz. Ale rozumiem to, że czasem utalentowani ludzie NIE MUSZĄ pisać, wtedy jakoś nic z tego nie wychodzi..
    Studiowałam w Toruniu 30 lat temu, może jeszcze tam kiedyś zawitam, więc zdradź, proszę, to miejsce, gdzie można zjeść wspaniały makowiec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę - makowiec w Cukierni Franciszka Pokojskiego, a sernik - u Lenkiewicza. Obaj mają w Toruniu sieć cukierni, jeden ma nijaki sernik, ale rewelacyjny makowiec, lepszy niż wszystkie domowe, jakie jadłam, a drugi - makowiec bardzo sredni, ale serniki!!! I to różne, z brzoskwiniami, z wiśniami, z czekoladą, wilgotne, puszyste, pyszne!!!

      Aha, a lody wyłącznie u Lenkiewicza. Dowolnych smaków, ma ich z czterdzieści, dla każdego coś się znajdzie :))).

      Usuń
  7. Ja chciałam być pilotem odrzutowca...

    OdpowiedzUsuń
  8. KM muszę Ci powiedziec kochana ty pisz jakieś felietony do gazet czy jak..masz kobieto taki talent ze szok!!!pisanie i tworzenie nowej polszczyzny idzie Ci jak spłatka..a ja powiem Ci że sikam ze śiechu jak czytam co wymyslasz...UMZPRSWM...az sobie zapisałam..jesteś Wielka I Genialna..jak nie czytam tego co piszesz..to zwyczajnie tęksnie..ściskam Cię o Królowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to czytać :). Ściskam też, a co do felietonów, obawiam się, że tylko w oczach Wiernych Czytelników jestem taka "czytable" ;). Dla redakcji gazetowych całkiem przeciwnie zapewne...

      Usuń
  9. Siostro, w Twoim top fifteen potencjalnym nie umiescilas Colina Firth'a. Czyzby cos przeskrobal?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Ralph Fiennes tez nie umiesciłam. Ani, na ten przyklad, Gene Hackmana. Ani dojrzalego Clinta Eastwooda. Ani Marka Kality (idealnego, a wręcz jedynego odtworcę roli Sama Vimesa na świecie w moich oczach). I jeszcze trzydziestu innych :). Nie, nie podpadł, nazwisko nie wypłynęło z odmetów pamięci, jak było potrzebne po prostu :).

      Usuń