wtorek, 21 lutego 2012

O korzyściach z urlopu :)

W tym wypadku z urlopu Pana Małżonka.

Otóż niewątpliwą korzyścią z urlopu Pana Małżonka jest to, że zazwyczaj podczas takiego urlopu Królowa Matka udziela się kuchennie. To znaczy, piecze. Piecze nie dlatego (a w każdym razie nie tylko dlatego :)), że cieszy ją obecność Głowy Domu, ale dlatego, że może w razie potrzeby zawyć w kierunku Głowy Domu: "Zaaabierz ich ode mnie!!!" i wie, że Głowa przyjdzie i zabierze, pozostawiając jej swobodne (dobra, bądźmy realistami, swobodniejsze) pole manewru.

Dziś padło na ciasteczka. Wczoraj wieczorem Królowa Matka zapragnęła czegoś słodkiego i okazało się, że w domu nic nie ma, więc dziś od rana przeorywała internet  w poszukiwaniu inspiracji, bowiem pierwotny plan przyrządzenia czekoladowych ciasteczek Nigelli upadł był w związku z faktem, że całe obecne pod dachem Królowej i jej Bandy kakao zostało zużyte na wcześniejsze wypieki, a z jakiegoś powodu Królowa Matka nie wpadła na to, że może upiec swoje ukochane ciasteczka owsiane ze słonecznikiem. I bardzo dobrze, że na to nie wpadła, bo dzięki temu ryła w tym internecie, ryła, aż trafiła na to, czyli na Brazylijskie Ciasteczka Kawowe.

Przeczytała, udała się do kuchni i nastawiła piekarnik na 200 stopni. Następnie utarła 70 g rozpuszczonego masła z połową szklanki białego, i połową szklanki ciemnego cukru, usłużnie dosypywanego przez płonących chęcią pomocy Potomków, jednym jajkiem (również wbitym przez Potomków, i to już przy drugiej próbie z sukcesem. Pierwsza próba zakończyła się rozchlapaniem jajka na podłodze, ku nieukrywanemu entuzjazmowi Koteczki) i 1,5 łyżeczki cukru waniliowego. W drugiej misce zmieszała 1,5 szklanki mąki z 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia i 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej, a także dwiema łyżkami kawy rozpuszczalnej (dostarczanymi przez Potomków nic a nic nie słabnących w swym entuzjazmie), połączyła składniki suche z mokrymi, wymieszała i przy użyciu łyżki (bo ciasto jest półpłynne, no, może nie tyle półpłynne, co dość luźne) na blasze pokrytej papierem do pieczenia ułożyła kulki wielkości dużego orzecha włoskiego, i umieściła blachę w nagrzanym piekarniku na 8-10 minut.

Skutek upieczenia tych ciasteczek jest taki, że Królowa Matka ogłosić musi publicznie, że kocha Brazylię, ojczyznę tak wyśmienitych wypieków. I Internet, który pozwolił jej ten przepis znaleźć. A także, że to, iż nie pożarła wszystkich ciastek naraz (wyszło jej 38 sztuk) jest wyłącznie skutkiem bolesnej świadomości, że ma Rodzinę, z którą się trzeba podzielić, oraz tego, że upieczenie ciasteczek nie kończyło jej działalności kulinarnej w dniu dzisiejszym.

Pan Małżonek bowiem, czyniąc oczęta Sarenki Bambi zapytał: "A muffinek byś nie upiekła?". Owszem, czemu nie, Królowa Matka by upiekła. Przerywszy internet po raz kolejny (ponieważ w domu nie miała ani kakao, ani coli niezbędnej dla stworzenia muffinek z colą, na które miała największą ochotę stwierdziła, że wypróbuje coś nowego) znalazła ten przepis, który natychmiast zmodyfikowała, ponieważ oprócz kakao i coli nie miała w domu także sezamu (a przysięgłaby, że ma!), miała za to znaczną ilość wiórków kokosowych. W związku z tym zamiast muffinek sezamowych mamy (jeszcze ciągle, choć już nie bardzo, najlepszy dowód, że wyszły jadalne) Prawie Oryginalne Muffinki Kokosowe Królowej Matki :).

Jak to zazwyczaj przy produkcji muffinek bywa, w jednej misce Królowa Matka połączyła produkty mokre (czyli 10 dkg stopionego, wystudzonego masła i 2 rozbełtane jajka), w drugiej - produkty suche (to jest pół szklanki brązowego cukru, szklankę mąki, półtorej łyżeczki proszku do pieczenia, pół łyżeczki sody i siedem kopiastych łyżek wiórków kokosowych). Potem to, co suche połączyła z tym, co mokre, dodała (to znaczy, Potomki dodały :)) hojnie rodzynek i zacukała się, bo z tego, co wie o muffinkach ciasto na nie powinno być dość luźne, a jej wyszło takie, że można by je wałkować. Więc nie zastanawiając się zbytnio chlusnęła mlekiem po całości, na oko (ale nie mniej niż pół szklanki to było), do osiągnięcia wymaganej gęstości ciasta. Po czym, już jak trzeba, napełniła dwanaście natłuszczonych foremek do 2/3 wysokości i wstawiła je do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 20 minut, i wtedy, owszem, zaczęła się zastanawiać, czy to, co wyjdzie bedzie się aby do czegokolwiek nadawało. A otóż nadaje się, co Królowa Matka wnosi z tego, że muffinek zostało pięć, a dlatego tylko aż pięć, że się Pan Małżonek obraził, że przeznaczony mu wypiek Rodzina wyżera(-łaby, ale on nie pozwolił!) bez żadnego opamiętania, i wydarł Rodzinie pozostałe babeczki z zębów.

Ciekawe, czy będzie pamiętał, by je przed Koteczką schować na noc (w tym miejscu proszę wstawić sobie Wredny Rechot Negatywnego Bohatera Filmowego, będzie jak znalazł).

PS. Tak, Królowa Matka pamięta, że dziś miało być o Weekendzie Z Pomponami. Jutro będzie, słowo harcerza!
PSS. Klaudio, specjalnie dla Ciebie dziś ani jednego przepisu z czekoladą :). Obawiam się jednak, że te przepisy Nigelli, do których się przymierzam, w czekoladę będą obfitować...


26 komentarzy:

  1. "I wie, że głowa przyjdzie i zabierze ..." O tak! ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, natchnęłaś mnie kulinarnie. Niedawno dostałam przepis na mufinki z bananami, którymi zostałam poczęstowana i które są cudoooowne. Jutro piekę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muffinki są łatwe, i dlatego je kocham :). I mozna je robic z pełnym dzieciowym obciążeniem :D. Ale NAPRAWDĘ polecam te ciasteczka (w dodatku tez sa latwe, same zalety!!!).

      Usuń
  3. Tak się zastanawiam, czy ja nie powinnam Twego bloga umieścić w dziale "kulinarne" zamiast "dzieciakowe" :DDD Bo właśnie takowy podział sobie stworzyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etykieta "Udziela się w kuchni" ma na moim blogu 13 wpisów, a "Życie rodzinne" - 59, moim zdaniem na razie jednak nie kulinarne :D. O, albo oba ;DDD.

      Usuń
    2. aaaa... dziękuję za szczegółowe wskazówki:)) zostawiam jednak w dzieciakowie:)

      Usuń
    3. Zawsze możesz na mnie liczyć ;D!

      Usuń
  4. Chyba nie pisałam Ci jeszcze,że zalinkowałam Cię u siebie. A mój blog młodziutki, bo od 12 lutego, od urodzin moich. Zapraszam więc, jeśli masz ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wczesniej byłam, ale na pewno nie raz jeszcze zajrzę :)!

      Usuń
  5. Takie opowiadanie o ciasteczkach jest bardzo bardzo okrutne. Bo nie dosc ze bede MUSIALA zrobic ciasteczka kawowe i sezamowe (bo ja, prosze pani, sezam zawsze mam), to bede sie zastanawiac gdzie znalezc przepis na owsiane ze slonecznikiem. I na muffiniki z cola, ktore brzmia intrygujaco. Ze o czekoladowych nigelli nie wspomne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ zapewniam cię, że nie będziesz musiała. Babeczki z colą są tu:http://polaherbaciane.blogspot.com/2012/01/czekoladowo-i-szydekowo.html, owsiane ze slonecznikiem pojawią się tu niechybnie w nieodległej przyszlości (sa gdzies na Forumie, ale doprawdy nie umiem podac nawet przyblizonego wątku), a Nigella będzie się prawdopodobnie piekła dziś (znaczy, nie ona, ciasteczka ;)), a zatem pojawi sie tutaj najpóźniej pojutrze :D.

      Usuń
    2. Szczescie w nieszczesciu ze nie mam tyle maki, zeby zrobic wszystko teraz, zaraz, juz :) Nie wiem jak udalo mi sie do tej pory przegapic muffinki, niewykluczone ze wymazalam je z umyslu za pomoca sily charakteru (hy hy, na pewno).

      Usuń
    3. Dokupilam maki. Tak na wszelki wypadek.

      Usuń
    4. Boże, przeczytałam "maki", kwiatki takie, i chwilę się w poplochu zastanawialam, czemu :DDDD.
      Słusznie dokupiłaś, bo ja dzis upiekłam ciasteczka Nigelli. Jutro bedzie opis :D.

      Usuń
    5. Upieklam kawowe. Dla mnie ciut za slodkie, ale samo ciasto robi sie blyskawicznie, wiec mysle ze po redukcji ilosci cukru wejdzie na stale do zeszytu przepisow. Kotry to zeszyt jest poki co stosem otluszczonych kartek. Ale kiedys sie wezme, i wykaligrafuje , i bedzie piekny.

      Usuń
    6. Ach (roztkliwiłam się), mamy taki sam zeszyt z przepisami :D! Ale - pochwale się - poczyniłam postęp, mam już zeszyt, stojący na kuchennym parapecie, a wnim, na dobry poczatek, wpisane przepisy, całe cztery, na syropy...

      Usuń
    7. Phi, ja mam cztery zeszyty,jeden ladniejszy od drugiego :) I kiedys cos w nie wpisze, przysiegam!

      Usuń
    8. Cztery (zadumałam się)... Ale (triumfalnie) ja za to mam coś wpisane w ten jeden, co go mam :)!

      Usuń
  6. o mammmuniu.. aż mi zapachniało :) Jak tylko Jula wróci, będziemy się opychać :)) ..............a potem ona będzie biegać, a ja się toczyć.......... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciasteczka kawowe rewelacyjne :) nawet Tato sceptyczny do wszystkich nowych przepisów (zwłaszcza córkowych, bo żonine każde dobre:) stwierdził, że dobre i żebym Mamie przepisała przepis :)
    Udało mi się też, jakiś już czas temu, wreszcie - po wybrnięciu z żołądkowej grypy - przyżądzić syrop imbirowy i tylko nie wiem co zrobiłam nie tak, że się scukrzył na kamień:(. Szczęśliwie wsadzenie słoika do gorącej wody działało podobnie jak na scukrzony miód, ale mimo wszystko trochę było to denerwujące, bo po ostygnięciu znowu wracał do kamiennej formy... może ciut za długo gotowałam (wciągnęło mnie sprawdzenie niezwykle oryginalnych wypocin moich studentów)??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że sa świetne? No kocham internet po prostu, bez niego szanse, że bym na nie trafiła sa raczej znikome :).
      Tym syropem imbirowym mnie ogłuszyłas, mój jest ciut za luxny na syrop wręcz. Może za krótko gotuję? Chociaz innym wystarcza... Następnym razem spróbuj krócej, a jak znów skamienieje, połam na kawałki i bedziesz miała wyrafinowany cukier imbirowy do herbaty :))).

      Usuń
    2. Jak skamienieje w słoiku to go niczym połamać się już nie da (chyba że stłuc słoik, ale tego nie próbowałam). Twardsze to to niż mrożony szpinak, który mama toporkiem przerąbywała na pół :). Dostać się do tego dobrego "co nieco" pomaga li i jedynie wstawienie do garnka z wodą i podgrzanie...wtedy zaczyna płynąć, by po ostudzeniu znów zakrzepnąć :)

      Usuń
    3. Jak zaczyna toto pływac w cieplym garnku, ty to sprytnie lu! na blachę albo inne cóś, a jak zastygnie, rąbać :D! Bo słoika to tez bym nie polecała rozbijać ;D...

      Usuń