piątek, 16 grudnia 2011

Wychowawczo :)

Zainspirowana tym wpisem Anuliny Królowa Matka przypomniała sobie, jak czytała gdzieś o polskiej parze, której szwedzka opieka społeczna odebrała dzieci, ponieważ młodszy chłopiec na zadane w szkole pytanie "Czy ktoś cię w domu bił?" odpowiedział z wielką pewnością siebie: "O, tak, tata, bez przerwy!". Zainteresowana problemem Królowa Matka udała się do własnych Potomków celem wykonania badań socjologicznych.

Królowa Matka (do Potomka Starszego) - Dziecię, posłuchaj, czy ciebie ktokolwiek bił w tym domu?
Potomek Starszy (obojętnie, nie odrywając się od rysowania) - Yhy, pewnie.
Królowa Matka (żywo zainteresowana problemem, w końcu może nie wie wszystkiego) - Tak? A kto?
Potomek Starszy (ciągle obojętnie i ciągle nie odrywając się od rysowania) - No, nikt.

Hm. Szanse Królowej Matki na spokojną egzystencję w którymś z państw skandynawskich maleją, ale beznadziejnie nie jest, w końcu tamtą rodzinę wkopało młodsze dziecko. Powodowana tą nadzieją Królowa Matka zwróciła się do Potomka Młodszego:

Królowa Matka - Synku, czy ciebie ktoś w domu bije?
Potomek Młodszy (z entuzjazmem) - No pewnie!
Królowa Matka (rozpaczliwie) - Kto?!
Potomek Młodszy - No tata, i ty...
Królowa Matka (czując wyraźnie, że wizja uroczego mieszkanka w Sztokholmie czy innej Kopenhadze oddala się z prędkością światła) - A często się to zdarzało?
Potomek Młodszy (z niezłomnym przekonaniem) - Z tysiąc razy!!!


Cóż, gdyby Królowa Matka rozważała kiedykolwiek emigrację zarobkową (lub jakąkolwiek inną), Skandynawia odpada...

5 komentarzy:

  1. :D ... gdybym nie leżała, to bym padła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Elunia tak nie mówi? Spytaj ją, możesz się zdziwić :D...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej "tak" brzmi jak coś pomiędzy tak a nie (nigdy nie wiem :D), więc Szwedzi mieliby małą zagwozdkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomina mi to historię, która przydarzyła mi się kiedym jeszcze była dziecięciem. Mianowicie choć sama jestem jedynaczką mam trzy siostry cioteczne, z którymi zawsze byłam blisko. Dwie z nich (Ania i Aga) są starsze ode mnie- w tym momencie obydwie już matki dzieciom- a Natasza ma szesnaście lat. Rzecz rozgrywała się jednak kiedy miała lat nie szesnaście a jakieś trzy, może cztery.
    Mianowicie pewnego wieczoru po domu rozległ się wrzask:
    - Ania, Ania co ty mi robisz?! Dlaczego mnie bijesz, ała, Ania, przestań!
    Mama moja i babcia, siedzące w pokoju razem z Anią spojrzały na siebie skonsternowane, Aga zaś siedząca właśnie w łazience wypadła z niej z majtkami w kolanach jako ta furia, z okrzykiem:
    - Anka, co ty jej robisz?!- i zamarła widząc, że Ania jest jakby poza wszelkimi podejrzeniami.
    Zaś sprawczyni tego zamieszania, nasz mały króliczek, słodki grzdylek, siedziała sobie sama, samiusieńka w pokoju i z szerokim uśmiechem wydarzała wszystkie te rozdzierające okrzyki
    No i niech ktoś mi teraz powie, że dzieci nie są świadome tego, co robią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś na blogu przytaczalam historyjkę, gdy moje dziecko powiedzialo pani, że tatuś go ciężko pobił, a gdy go pytalismy, zszokowani, czemu, oznajmil, że tak byl zdenerowowany na tatusia, ze mu się słowa pomylily... taaaa, pracownicy socjalni muszą miec super wyszkolenie, by odróżniać fantazję od faktów :)...

      Usuń