środa, 21 września 2011

Szydełko.

Przez ostatni miesiąc na Królową Matkę "rzucało się" szydełko, nie druty, nie frywolitki, nie haft, nie filc, ale szydełko, szydełko, szydełko! I to nie jakieś tam serweteczki, drobiażdżki, zabaweczki, ale duża forma, płaszczyk, sukienka, sweter... Coś, czego do tej pory Królowa Matka nigdy nie robiła skupiając się na tych właśnie drobiażdżkach, które ją teraz silnie zniechęcały. Cóż było robić, w końcu, po przejrzeniu tryliona stron rosyjskojęzycznych (zdaniem Królowej Matki zdecydowanie najlepszych jesli chodzi o rękodzieło każdego rodzaju) i wydrukowania sobie trzech tuzinów wzorów Królowa Matka poddała się wewnętrznemu przymusowi i zaczęła produkować to:



...co w zamyśle ma być rozpinanym sweterkiem. Królowa Matka ma nadzieję, ze uda jej się go skończyć w jakiejś przewidywalnej przyszłości (czyli przed osiągnięciem pełnoletności przez Pompony) i może nawet (ach, jakaż to śmiała koncepcja!) kilka razy zużytkować...

4 komentarze:

  1. Przepiękne Królowo! Niech szydełko się rzuca wytrwale, dobrze Wam to robi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak. Zamarłam z podziwu. Zdolne masz te łapki Wasza (Nasza Kochana) Wysokość ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Też gdzieś zakamuflowane mam owe narzędzie...Może wrócę do rękoczynów za Twoim przykładem??? Na jakim etapie obecnie jesteś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skonczyłam!!! Jak gdzieś tam dalej doczytasz zapewne :D.

      Usuń